niedziela, 14 października 2012

Now is our time- Harry cz.2

    - Jestem Harry
- Miło cię poznać, Harry- odpowiedziałam z uśmiechem- Ja jestem Klaudia!

- Dlaczego tak...inaczej to mówisz?
- Pochodzę z Polski, przyjechałąm na wycieczkę na półtora tygodnia.
- Aaaa.... Zaraz, to wy robiłyście tą akcje, że macie dla nas bigos! Przez was trzeba było szukać tego w całej Anglii, bo inaczej bylibyśmy skazani na wieczne marudzenia Niall'a!
- Ahahahahahhahaha- roześmiałam się promiennie na cały głos. - Więc wy to jednak czytacie!
- Oczywiście, że tak! Coś takiego naprawde poprawia humor - po tych słowach Styles spuścił głowe ze smutkiem. - To co, zagrasz mi?
    Usiadłam na dachu, a Harry na przeciwko mnie, choć w lekkiej odległości. Od jego ostatnich słów wydawał mi się zamyślony i nieobecny. Zaczęłam grać, a on się ocknął.
    I've been roaming around, always looking down at all I see.

  Painted faces, fill the places I can't reach
  You know that I could use somebody
  You know that I could use somebody
   Uwielbiałam, kiedy śpiewał, wkładał w to tyle uczucia! Samo spotkanie go, to spełnienie marzeń,a ja do tego jeszcze z nim grałam! Czy można chcieć czegoś więcej?

  I've been roaming around, always looking down at all I see.

   Zakończyłam na F i odłożyłam gitare obok, spojrzałam na zegarek, wpół do 12, dziwne, że dziewczyny już śpią, ale cóż, ich sprawa.

    Rozmawiałam z Harry'm bardzo długo, zdąrzyłam go poznać takim, jaki był na prawde, co poradzić, zakochałam się, czasem wystarcza krótka chwila, lecz nie wiedziałam co ( oprócz loków oczywiście) kłebi sie w głowie Styles'a. Nie powiedział również, co go zwabiło na ten właśnie dach. Znów zerknęłam na zegarek, za 15 trzecia , musiałam się zbierać, czekał mnie przecież kolejny dzień zwiedzania.
- Harry, muszę już iść, naprawde zrobiło się późno. - Mina loczka zrzedła, przygryzł dolną wargę spuszczając głowe. - Ale jutro się zobaczymy, prawda? - znów patrzył na mnie, zatraciłam się w jego zielonych oczach.
- Tak, będe tu każdej nocy.
- Obiecujesz? - Wyciągnął mały palec prawej ręki.
- Obiecuje. - Odpowiedziałm tym samym gestem.
- Dobranoc Klaudia.
- Dobranoc, Harry- pożegnałam go smutnym uśmiechem i ruszyłam do pokoju. Wystarczyło, że tylko weszłam do łóżka, a od razu zasnęłam, jednak w głowie cały czas miałam uśmiech ukazujący dołeczki w policzkach...
    Cały następny dzień płynął niemiłosiernie długo, gdyż dziś odwiedzaliśmy jakieś dwa muzea, a ja wprost nie mogłam doczekać się kolejnej nocy z Harry'm. Nic nie mówiłam koleżankom, ponieważ na pewno dziś poszłyby na dach razem ze mną, a ja najpierw chciałam poznać Styles'a lepiej i dopiero później przedstawić go dziewczynom, przecież mamy półtora tygodnia! Chociaż...to moje przyjaciółki, nie dam rady nie mówić niczego strasznie długo, po dzisiejszym spotkaniu zdam im relacje!
    Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, wreszcie wróciliśmy do hotelu, cały dzień czekałam jak na szpilkach, co oczywiście nie umknęło uwadzę Emilii.
- Ej, ty masz raka odbytu czy co? Czemu sie tak kręcisz?

- A, tak jakoś, debil ze mnie i tyle.
- To, to ja wiem od dawna, ale zachowujesz się po prostu...inaczej.

- To przez ten Londyn, energia mnie rozpiera i w ogóle.
- Ty coś ukrywasz...
- Ja? Skądże!
- I tak się dowiem, ciekawe tylko, czy chodzi o coś, czy o kogoś.
- Yyyy...O patrz! Nandos!
- Nandos? Nandos! NANDOS!!!- wykrzyknęły chórem wszystkie dziewczyny i ruszyły w tamtym kierunku, a ja za nimi. Tym razem mi się udało, ale muszę być bardziej ostrożna.Po tym incydencie wymykając się wieczorem z pokoju bardziej uważałam. Po cichu zabrałam instrument i na palcach wyszłam na korytarz delikatnie zamykając drzwi.
    Na dachu byłam pierwsza, więc usiadłam po turecku w tym samym miejscu, co wczoraj i zaczęłam grać ,,Do kołyski", wybór padł na tą piosenkę, gdyż brakowało mi ojczysteo języka, mało so słyszałam, z dziewczynami często, tak tylko, dla praktyki, rozmawiałyśmy po angielsku, więc stęskniłam się za ą pozornie trudną mową.
- Jednak masz więcej talentów.- Usłyszałam, teraz już znajomy, męski głos, jednak pod wpływem zaskoczenia znów przchyliłam się do tyłu. Ale tym razem nie znalazłam się całkowicie na podłodze, tylko w ramionach Harry'ego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz